5.7 C
Katowice
piątek, 19 kwietnia, 2024

Podróże

Strona główna Podróże

Tatralandia, Jaskinia Lodowa. #Rajza2008 #Relacja

0

Demianowska Dolina, Jaskinia Lodowa

Czas by się odprężyć cel : Tatralandia, ale przed tym.. Demianowska Dolina, Lodowa Jaskinia jak tam jesteśmy to czemu nie. No i znowu trafiliśmy w sedno. Jest to ponad 1000 metrowy odcinek wśród stalagmitów i stalagnatów z lodu, nagle zrobiło się tam z 5 stopni ciepła.

Jaskinia Lodowa

Tatralandia

Po wędrówce po jaskini czas w końcu się odprężyć w wodach termalnych, pozjeżdżać ze zjeżdżalni i odprężyć się w saunach. Naprawdę sauna robi tam wrażenie. Oprócz basenów, saun i masaży znajdują się tam prawie kilometrowy park linowy, dmuchańce i trampoliny dla dzieci, żywy labirynt oraz Western City – pięne miasteczko dzikiego  zachodu wraz z teatrem gdzie przedstawiano różne historie z życia tamtejszych czasów dzikiego zachodu niczym Marty McFly słynny Michael J. Fox ze znanego filmu „Back to the Futute (film poznany też dzięki mojemu ojcu). Po całym dniu na basenach czas wrócić do hotelu.

Tatralandia.
Tatralandia.
Tatralandia.

Poland Welcome To..

No niestety czas wracać, co tu dużej pisać, myślę że opisywać nie ma sensu to tylko smutek, że czas tak szybko przeminął

Zakończenie

No i tak się zaczęła historia z CrewTrip nie miałem pojęcia czy założę tego bloga ale wiedziałem jedno, że podróże, turystyka, a jeszcze bardziej wyjazdy na własną rękę samochodem to coś co mnie jara. Wszystko dzięki mojemu ojcu. Dziękuje Ci za to. Od tamtego momentu całe dnie spędzałem nad google maps gdzie by szło jeszcze umknąć na mały wypad.
Byłem tak zafascynowany tym miejscem cała Słowacja że zacząłem tam jeździć średnio co pół roku a drugi taki wypad w taką samą trasę zaplanowałem z moją dziewczyną, tylko ja jako kierowca również Seacikiem w Marcu 2011 dokładnie w taką samą trasę, była pod wrażeniem.. Resztę jak utworzyła się grupa poznacie w poście o Slovakia-WienTrip 2010. Dziękuje za uwagę!

“Szlakiem Kolei Śląskich” – Goczałkowice, Pszczyna – 07.2018 #podróże z dzieckiem #galeria

0

Rajza 2011 Chorwacja Trip. #wideo

0

Przygotowanie do wyprawy Rajza 2013 EastTrip. #przygotowania

0

Czas podbić Część Europy Wschodniej. 4 Wrześnieńa godzina 3:00 planowany wyjazd. 3 osobowa ekipa. Ja, Kinga i Mateusz planujemy odpocząć w Słonecznym Brzegu w Bułgarii, zwiedzając po drodze wiele ciekawych miejsc. Zwiedzić Stolice Węgier, Serbii, Bułgarii oraz Transylwanię, a na dopełnienie wschodniego klimatu Europy podbijemy Ukrainę i Lwów. Zwiedzimy przy tym 4 nowe państwa. Być może uda nam się zwiedzić kawałek Turcji ale to zależy od sytuacji finansowej, gdyż potrzebna nam wiza wart 20$. Czy się opłaca na parę godzin ?

Witam serdecznie wszystkich miłośników podróży i nie tylko. Nadszedł rok 2013 i czas przygotować się do kolejnej wyprawy. Długie oczekiwania, brak konkretnych planów oraz zbyt późne zdecydowanie się na kolejny trip, co spowodowało zmniejszeniem ilości chętnych na przygodę.

Zaraz po powrocie z Hiszpanii planowałem wyjazd ponownie w stronę zachodu, konkretnie do Maroka. Niestety sytuacja wymagała zmiany planów. Trzeba nabrać większego doświadczenia. Drugi plan jeszcze 2 miesiące przed samym wyjazdem był cel Grecja Zakynthos. Planowana trasa miała przebiegać przez Czechy, Austrię, Słowenie, Chorwacje, Bośnie, Czarnogóre, Albanie, Grecja, Macedonia, Serbia, Węgry, Słowacja. 6 tyś km. Niestety Mariusz się w tym roku też wykruszył, a ze względów finansowych jakich w tym roku mnie dopadły nie mogliśmy pozwolić sobie na wypad w 3 osoby. Koszty paliwa i promu na wyspę. Wszystko „dzięki uprzejmości” pewnej pani, z WPKiW, która w złości i zazdrości nie chciałą przyjąć do pracy dodatkowej i wspomóc naszą wyprawe w Śląskim Wesołym Miasteczku (jeden wielki burdel tam panuje). Nie byłem na to przygotowany, myślałem, że po   6 latach pracy w branży należy się jakiś szacunek… Tak nawiasem.. W ostateczności postawiłem na Bułgarię, idealna podróż tanim kosztem z odpoczynkiem i zwiedzaniem dla 3 osób.

Na początek małe podsumowanie naszej trasy :

  • Data Rozpoczęcia : 4.09.2012, 3:00
  • Koszta : Łącznie mamy 1 050 € na przebycie europy wschodniej.: Paliwo 300€, Noclegi : ok. 250 €,Opłaty drogowe – 40€, Zabawa, zwiedzanie i Jedzenie : 460€ / na 3 osoby. To szacunkowe koszta. Więcej szczegółów po wyprawie. Myśle że jak na Bułgarię to wystarczająco, nie mamy wielu wymagań jak przed rokiem. SUMA : 350€/os. ze wszystkim. Biuro Podróży : 375€ za pobyt tydzień w Słonecznym Brzegu w naszym Hotelu*** HB z przelotem oraz nie zwiedzeniu niczego po drodze. Bez żadnej przygody!
  • Dni : 12
  • Przebyta droga : 4 000 km
  • Przebyte Państwa :
  1. Słowacja – tylko przejazdem
  2. Węgry – Budapeszt(Stolica)
  3. Serbia –Belgrad (Stolica)
  4. Bułgaria – Sofia(Stolica), Słoneczny Brzeg – 7 noclegów oraz zwiedzanie okolicznych miast 
  5. Rumunia – Brasov, Prejmer, Bran, Sibiu,
  6. Ukraina – Lwów
  7. Polska – Chorzów (woj. Podkarpackie)

Tylko 6 państw, 3 osoby, 1 samochód.

Aktualnie mamy zarezerwowane noclegi w Hotelu Pollo Resort*** w Słonecznym Brzegu (Docelowo 225 € za apartament z jedna sypialnia dla 4 osób) oraz RosenVille*** w Râşnov w Rumuni. Może ktoś był? Chętnie poczytam wasze komentarze i opinie na temat tych miejsc.

No i oczywiście zapraszam do komentowania postu oraz pomóc nam opisując wasze doświadczenia z podróży w tym kierunku.

Praga – Czas start, na podbój naszej 3 stolicy. #rajza 2011 #relacja

0

Cel Chorwacja

Witam ponownie, nadszedł czas by podbić większą część Europy, tak aby wypad nie kosztował nas zbyt wiele, było upalnie i równie wspaniale jak w poprzednich naszych tripach. Wielkie szukanie, gdzie? Co? Jak? Gdzieś może blisko ? Hmm Znowu Słowacja ? Owszem czemu nie, ale jednak troszkę staje się to nudne, trzeba zobaczyć i przeżyć coś niezwykłego ! Wiele osób mówi, że jest takie miejsce w Europie, że wjeżdżając w ten kraj od razu się w nim zakochujesz, kraj ten niedawno co wywalczył niepodległość i zakończył wszelkie wojny domowe, coś takiego swojskiego polskiego i taniego. Bałkański, jeden z najstarszych, leży nad Adriatykiem z jedną z lepszych plaż kamienistych. Tak, to Chorwacja. Szukanie noclegu, to nie wiarygodne, jak noclegi w apartamentach, domkach są niezwykle tanie.  Ale bez sensu jechać jest w jedno miejsce „po byczyć się” i wrócić, może by tak coś po drodze zwiedzić.

Ekipa

Hmmm.. Najpierw poinformuje moich znajomych. Mamy lipiec, może trochę i za późno na planowanie większego wyjazdu ale miejsca jeszcze są na wrzesień to czemu nie. Jak zwykle ochotników wiele, ale tu problem tkwił że w tak krótkim tempie nie nazbierają tyle pieniędzy, na wyjazd. Ja taki jestem chce, marze to realizuje swój plan. Na pierwszym miejscu oczywiście poinformowałem kolegów z poprzedniego wyjazdu : Mariusza i Mateusza, niestety fotograf odpadł : studia, egzaminy, sesje, poprawki.  Został Mariusz, No i oczywiście moja partnerka Kinga. W trójkę ? Może być i tak, ale Mariusz był w początkach nowego swojego związku z koleżanką z Pracy, Sylwią, oczywiście mowa tutaj o Śląskim Wesołym Miasteczku. Może jednak w czwórkę ? Zaproponowałem to, że to świetny pomysł i sposób na bliższe poznanie się na wspólnym wyjeździe. Początkowo odpowiedź była pozytywna, ale nie pewna, a tak naprawdę to w sumie dowiedzieliśmy się o ilości osób dzień przed samym wyjazdem, radocha niesamowita, jak się dowiedzieliśmy, że jednak jedziemy w czwórkę i to w ostatniej chwili, więc do naszej Ekipy dołącza kolejna osoba niestety tym razem bez Mateusza, więc EKIPA Z CrewTrip na wyjazd EuroTrip2011 bo tak uprzednio został on nazwany liczy 4 osoby.  Patryka czyli mnie i Mariusza znacie z wcześniejszych wyjazdów, Kingę – chętną na wszelkie wyjazdy, żądana przygód oraz Sylwie partnerkę Mariusza, niezwykle szalona dziewczyna, która jest podjąć wszelkie wyzwania jakie przejdą jej przez myśl. Nie ma jak kobiety w takim wyjeździe o wszystkim pomyślą i wspomogą w trudnych chwilach.

Planowanie

Powracając do Lipca, domek wyszukany za niewielkie pieniądze, niemal, że nad samym Adriatykiem ale o tym później. Trasa ? hmm, więc co zwiedzamy po drodze ? Jedziemy przez Węgry, najprostsza i najkrótsza trasa, tamtędy najczęściej ludzie jadą swoimi samochodami do Chorwacji, ale dla nas to zbyt banalne, dawno nie byłem w Niemczech a moim marzeniem było zobaczyć Alpy, ok to idziemy w tą stronę, co dalej, po drodze mamy czeską Pragę. Patrzymy na mapę, dalej.. hmmm Venezia ? Tak ! To jest to, i zjazd do Chorwacji, ale.. Ciekawe jak wygląda rzymski amfiteatr, przecież niegdyś Chorwacja należała do cesarstwa rzymskiego ciekawe czy się znajdują tam takowe. Odpowiedź brzmi.. Oczywiście, że tak na Istrii w mieście Pula. To co ciekawego można zobaczyć w Chorwacji, na pewno Park Narodowy Krka i Plitwickie Jeziora. Wcześniej wspomniany nocleg mieści się w Trogirze a konkretnie Górny Okrąg, więc Krka mamy po drodze, a plitwickie jak będziemy wracać, to przez Słowenie do Wiednia no i tradycyjnie termalne na Słowacji. Ok więc w drogę.…

Zaś tyn Rajzyfiber

Wiadomo do jakiegokolwiek wyjazdu najgorszym elementem jest oczekiwanie na wyznaczony termin, szybko minęło nastąpił Wrzesień. Wyjazd dokładnie miał mieć miejsce 6 września by spokojnie pozwiedzać i mieć czas na dojazd do Chorwacji na 8 września. Nie wytrzymaliśmy tej presji i już w Niedziele, zebraliśmy się u mnie w domu wieczorem by móc już w nocy z 4 na 5 wyjechać. Druga w nocy pobudka, o trzeciej wyjazd, w takich godzinach najlepiej się wyjeżdża, drogi puste, a chcieliśmy spokojnie na godzinę 8 dotrzeć do Pragi. Wszystko przygotowane, zapięte na ostatni guzik, winietki wcześniej kupione naklejone na autko, auto spakowane, aparaty gotowe, tym razem zaopatrzyliśmy się w GPS, wiec w drogę.

Praga, Most Karola

Praga

Wyruszyliśmy według planu o godzinie 3. Autostrada non stop, spokojna droga. Wtedy to było takie dziwne uczucie, ze chcemy już tam być, chcemy już wszystko zobaczyć, uczucie nie opisania. Nagle minęliśmy napis Praga – widzieliśmy tylko czerwone dachy, tak to najbardziej charakteryzuje te miasto wszystkie dachy są czerwone niesamowity widok. Zaraz szukamy w stolicy Czech czegoś, co moglibyśmy również powiedzieć o tym mieście, że jest najpiękniejszą stolicą w Europie jak głoszą legendy. Niestety nic nie przebije, przynajmniej moim skromnym zdaniem Budapesztu. Fakt faktem Praga to również piękne miasto. Parking? Może jakiś punkt orientacyjny by się potem nie zgubić. Rzeka, to najczęściej rozpoznawalne miejsce każdego miasta, rzeka w pewnym sensie stanowi punkt orientacyjny wielkiego miasta. Praga leży nad rzeka Wełtawa, więc nie było problemu i zaparkowaliśmy zaraz przy brzegach Rzeki. Po wyjściu z auta czas się zorientować to gdzie i jak, wcześniej wyposażyliśmy się w przewodnik po Pradze z mapką no i oczywiście wcześniej wałkowane strony internetowe, co warto, co nie. Mieliśmy mało czasu by zostać w Pradze dwa dni i podziwiać wszystko a poza tym byliśmy już napaleni na to by jechać dalej i zobaczyć jeszcze więcej.

Praga, Most Karola
Praga, Most Karola
Praga, Czechy

Zwiedzanie

Najbardziej godnym miejscem w Pradze i stawianym na pierwszym miejscu do zwiedzania jest w czeskiej Pradze jest Stare Miasto, to tam właśnie jest najwięcej zabytków, deptak, sklepy, kościoły, więc nasz cel był ku temu miejscu. Ale podstawowym elementem jest przejście najstarszym mostem Karola, ten ma prawie 500 m długości o 10 m szerokości oraz ok. 600 lat do roku 1741 był jedynym mostem na Wełtawie. Najbardziej charakteryzującymi elementami mostu są figurki przedstawiające świętych ludzi, jest ich, aż 31 na całej długości mostu. Następny etap to rynek starego miasta, serce Pragi. Ratusz, rezydencje kupców i pałace książęce oraz dwa kościoły św. Mikołaja i Tyński, spoglądają z góry na masywny współczesny pomnik narodowego bohatera, Jana Husa. Charakteryzującym elementem Ratusza jest zegar, który mówi więcej o gwiazdach niż o aktualnym czasie. Można również wjechać windą na sam szczyt i oglądać panoramę Pragi. Od razu skorzystaliśmy z okazji i wjechaliśmy na są górę, ale mieliśmy pecha, bo była to godzina 12. Dlaczego pecha? W Pradze o godzinie 12 wszyscy stoją w jednym miejscu patrzą się w stronę ratusza gdzie pan gra na trąbce, a całe miasto wyje syrenami alarmowymi, okropny dźwięk. W Pradze znajdują się liczne muzea, między innymi: Muzeum figur woskowych, Muzeum Marionetek czy muzeum Alfonsa Muchy – cokolwiek to znaczy, to tylko imię, po prostu słynny czaski malarz. Myśmy zdążyli zwiedzić tylko muzeum figur woskowych, w sumie nic ciekawego, aczkolwiek bardzo starannie wykonane figury znanych ludzi, czy postaci z bajek i filmowych m.in. Jak Paweł II, Michael Jackson, Stalin czy Adolf Hitler. Naprawdę w starym mieście jest tak wiele do zwiedzania, aż szkoda to opisywać trzeba po prostu tam jechać i to zobaczyć na własne oczy. Czas na Nowe Miasto. Między Starym a Nowym Miastem znajduje się mały park, głowie młodzież przesiaduje na ławkach paląc szisze albo jointy bez żadnej krępacji, nic dziwnego w Czechach palenie i posiadanie Marihuany jest legalne ! Dla nas Polaków to dziwny widok z wiadomych względów.. Marihuano przybądź do Polski! W Nowym Mieście też jest dużo do zobaczenia, najbardziej nas zainteresował tańczący dom. Piękny nowoczesny budynek o niestandardowych kształtach. Nowe miasto zupełnie odbiega od reszty, wszystko nowoczesne, ładne i zielona trawka.

Praga, Czechy
Praga, Muzeum Figur Woskowych
Praga, Czechy

Nocleg

Po długim, meczącym i zarówno udanym dniu czas ruszyć dalej w trasę, zmęczeni, czas się przespać, tylko gdzie? Spokojnie znajdziemy najbliższa stacje i się wyśpimy w Aucie. Ze znalezieniem samochodu nie było problemu. Wyjazd z Pragi… Dalej Niemcy.. Przed granicą z Niemcami.. Jest stacja! Zatrzymujemy się. Jak tu dziwnie, szaro, buro i ponuro? Zaparkowaliśmy wśród ciężarówek i zaraz obtoczeni prostytutkami, nie tak nie może być! Jedziemy dalej.. Dam rade Red Bull i jedziemy dalej. Granica z Niemcami, znowu padają słowa Niymcy, Niymcy, Ja, Ja.. Sznela. Po 50 km zatrzymujemy się na parkingu z ubikacjami, jedyne, co z tego pamiętam to było okropnie zimno, ale za to miłe i przyjemne miejsce. Jak nam wiadomo znajdowaliśmy się niedaleko Bawarskich Lasów, gdzie występują niedźwiedzie, co mówiły o tym znaki ostrzegawcza na drogach. Pierwszy nocleg w życiu w aucie czas rozpocząć, jest godzina 23.

Bawaria, Niemcy

Innsbruck, Austria. Kolejne miasto w Austrii na naszej mapie.

0

Innsbruck

Poranek, a raczej nad ranem, porobić parę zdjęć z okolicy, bo było niesamowicie w centrum Taurów (Pasmo Alp Wschodnich). Czas jechać dalej, kolej na Innsbruck – stolice Alpejskich Taurów – flaga tego regionu jest dokładnie taka sama jak flaga Polski. Miasteczko cudowne, siedząc na ławce w samym centrum widzimy na tle wysokie, cudowne szczytu Alp. Innsbruck zobaczyliśmy powierzchownie dla nas ważne jest to by tylko tam być. W Innsbrucku można również odwiedzić skocznie narciarską, trzeba było tylko autkiem pod górę wjechać i tam był płatny parking, stamtąd było widać piękną panoramę Innsbrucka, na tle wspomniane Taury. Wstęp na skocznie niestety płatny, my stwierdziliśmy, że już mamy jedną zaliczoną w Garmisch, więc nie ma sensu znowu wspinać się na kolejną, ważne, że byliśmy, zobaczyliśmy, fotki zrobione – to jedziemy dalej, nie potrafiliśmy się doczekać cieplejszego klimatu i czegoś zupełnie innego no i oczywiście nowego państwa.  Pomimo 30 km pomiędzy Garmisch a Innsbruckiem, różnica temperatur była niemal kolosalna, w Austrii już mogliśmy pozwolić sobie na krótki rękawek bez wahania. Ok czas w drogę na południe.

Innsbruck, Austria
Innsbruck, Austria
Innsbruck, Austria

Park Narodowy Krka – Chorwacja. #rajza 2011 #relacja

0

Trasa była niesamowita, góry Dynarskie, zatoki, piękne widoki. Mijaliśmy skrzyżowanie na wyspę Krk, potem zaczęła się autostrada, nowiutka, równiutka, szeroka. Nagle zrobiła się mgła, po lewej i po prawej stronie było widać zeschnięte krzewy, pokryte pajęczynami, wyglądało to jak scena z dobrego horrou. Tunel, następny tunel, i następny, ale już taki 5 kilometrowy, Przy autostradzie, co jakiś czas są tablice z temperaturą powietrza, przed tunelem temperatura pokazywała około 24 stopni, o godzinie dziewiątej, 5 kilometrów dalej za tunelem, tablica wskazywała już 31 stopni, mgła już zeszła, okazało się, że wjechaliśmy w zupełnie inny klimat przejeżdżając tunelem pod górami. Krajobraz wyglądał jak pustynia, tylko, że kamienista, a na środku prosta autostrada, zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej rozciągnąć kości, a dziewczyny chciały się wykapać, było bardzo ciepło, wręcz gorąco.

Chorwacja

Skradin.

Ok jedziemy dalej, jako, że po drodze, mamy małe miasteczko Skradin, gdzie znajduje się jedno w wejść do Parku Narodowego Krka. Jest to młody park, bo założony w 1985 roku w środkowym i dolnym brzegu rzeki Krka, Na terenie parku rzeka tworzy wodospady, kaskady oraz bystrzyny. W centralnej części parku znajduje się Jezioro Visovac, na wyspie, pośrodku, którego znajduje się klasztor Franciszkanów założony w 1445 roku. Zatrzymaliśmy się na parkingu, przeszliśmy miasteczko, wyglądające bardzo dziwnie jak na nasze realia, stare kamienice, podobne do tych z Wenecji, nie tylko stare, ale i rozwalone, niektóre budynki opuszczone, w ogrodach rosły granaty, a na drodze stało parę opuszczonych i rozwalonych samochodów przykrytych brudnym starym płótnem. Przechodząc jedną ulicą wśród kamienic niczym w Call of Duty, gdzie nie gdzie można było zobaczyć otwartą knajpkę a w niej mieszkańców miasta pijących piwo, wino. Czy dobrze trafiliśmy? Chyba tak, zobaczymy, co będzie dalej. Nagle ujawnia nam się mini centrum miasta, poczta, sklep i piekarnia, troszkę dalej port gdzie stały piękne jachty, wśród nich było parę z flagą Polski, niedaleko od portu stał piękny i nowoczesny budynek, odróżniał się znacząco od pozostałości, to było biuro turystyczne, tak zakupiliśmy bilety, do parku. Trzeba było wejść na statek, który pływał pomiędzy Skradinem, a P.N. Krka. Czekając na statek poznaliśmy rodzinkę z Polski, zabawni ludzie, a zwłaszcza głowa rodziny, było widać, że jest dość szalony po jego opowieściach. Mówił nam, że są organizowane specjalne wycieczki statkiem po większości Chorwackich wysp. Wsiadasz do statku zwiedzasz jedne z większych wysp przez cały dzień, a pod wieczór, dzielą się winem i tamtejszą Rakija – taka domowej roboty śliwowica, czyli pijesz do woli, za małe pieniądze. Człowiek, który nam to opowiadał dodał, że przy wysiadaniu ze statku w porcie, był tak napojony alkoholem, że wpadł do Adriatyku, śmiejąc się. Generalnie było wesoło. Statek przypłynął, okazało się, że statek jest za darmo, biletów w ogóle nie sprawdzali, ale już przy wejściu do parku bilety były sprawdzane.

Skradlin, Chorwacja
Park Narodowy Krka
Park Narodowy Krka

Park Narodowy Krka

Znowu statek, śmiejemy się z Mariuszem, znowu to samo, co w Wenecji. Widoki było cudowne, rzeka wokół góry i most autostradowy bardzo wysoko nad nami. Po wyjściu ze statku, trafiliśmy na malutkie jeziorko, do którego wpadał olbrzymi wodospad, Bardzo fajna opcja, ze w jeziorku można było się kapać. Chcieliśmy zobaczyć, co tam jeszcze ciekawego jest do zwiedzania. Obok wodospadu była ścieżka zmierzająca, ku górze gdzie rozpoczynał się wodospad, tam też zmierzyliśmy, obserwując wodospad z bliska. Na górze były liczne stragany, z kobietami sprzedającymi wino i rakije własnej roboty, częstując i namawiając każdemu, kto przechodził. Rakija naprawdę mocna mówiła, że ma około 80 % coś w stylu tego, co piliśmy kiedyś na Słowacji: Tatrzański Czaj. Troszkę dalej, pełno małych rzek i wodospadzików oraz stare kamienne chaty, młynki do robienia mąki oraz wkoło pełno zieleni. Było po prostu pięknie nie do opisania. Czas zejść z powrotem na dół, przez zaczepiające kobiety „Przyjdź tu, smakuj, kup!” No to, co robimy? Oczywiście czas wskoczyć do orzeźwiającej wody, w taki upał, jaki tam panował to było po prostu marzenie, przepłynąć kawałek, porobić zdjęcia i dalej w drogę. Spędziliśmy tam parę chwil, następnie znowu statek i przejście przez dziwne, wyglądające na opuszczone miasteczko, a podobno mieszka tam około 3 tyś osób.

Skradlin, Chorwacja

Włochy – Droga na południe. #rajza 2011 #relacja

0

Droga na południe

Dopiero zaczęła się piękna i przyjemna trasa, tunele, mosty coś niesamowitego, za ostatnim tunelem granica Włoska, w zasadzie całą Austrie przejechaliśmy w 30 minut. Autostrada była bardzo wąska i wydawała się mało bezpieczna, z jednej i z drugiej strony przepaść, chroniona zardzewiałymi belkami. Tzn. Autostrada Słońca, a wokół rozciągały się piękne góry. Hmmm.. Cały czas autostradą? Bez sensu możemy skrócić sobie drogę o 100 km i jechać na skos.

Granica Austriacko-Włoska, Tyrol

Dolomity

Na początku po zjeździe z autostrady niestety się gubiliśmy, drogi pod autostradą były chaotycznie zbudowane. Ale daliśmy rade. Droga robiła się coraz węższa i coraz bardziej kręta, po drodze zahaczyliśmy o małe miasteczko i na parkingu od lidla musieliśmy się przebrać w coś lżejszego, krótkie spodenki.. Robiło się coraz cieplej. W końcu to są Włochy. Jedziemy dalej, a droga jeszcze bardziej kręta i pod górę, Góry coraz wyższe i było widać już dolomity – pasmo górskie w Północno-Wschodniej części Włoch, zakręt i zakręt łuki były niemal o 360 st. oraz nieźle pod górę, oby Cordoba wytrzymała. Coraz cieplej, skóra, aż parzyła od słońca. Czas się zatrzymać rozciągnąć i zapytać czy my w ogóle dobrze jedziemy. Nasz GPS tracił, co chwile sygnał i się gubił w tak krętych drogach, jedyne czego wiedzieliśmy że mamy jechać w kierunku najwyższego szczytu włoskich dolomitów Marmolada (3343 m n.p.m.) , osobę, którą zapytaliśmy się o drogę wskazała nam tylko gdzie się znajdujemy. Jeszcze tylko parę fotek i jedziemy dalej. Jedziemy.. Jedziemy i jedziemy. Robi się coraz bardziej niebezpiecznie, włosi z prędkością 80 km/h znad przeciwka na drodze pełnej zakrętów oraz wąskiej „Jak dojazd do hasioka (z śl. śmietnika) pod moim blokiem” – stwierdził Mariusz. Dziewczyny nam już miękły na widok drogi i doprowadzało ich to do bólu żołądka i odruchu choroby lokomocyjnej. Długo jeszcze? Po 30 km jazdy pod górę Minoł nas napis „Znajdujesz się na wysokości ok. 2100m n.p.m. pod szczytem Marmolada (3343 m n.p.m.)” – przecież to tyle, co Chopok 2024m., z ziemi wystawał tylko ogromny głaz właśnie o wysokości 1 km od naszego auta (dolomit – na tym właśnie polega te pasmo górskie) Wokół pełno turystów i niesamowite auta, spotkaliśmy tam nawet gościa niczym Pułkownik Jose Arcadio Morales znanego z filmu „Kier-ów 2-óch” z cygarem w gębie i takim samym autem, dziwny widok. Mamy cały czas nadzieje, że dalej droga będzie w miarę wyrównana, nie dojż, że kręte drogi i niebezpieczne to jeszcze słonce i żar z nieba, ale niestety nadzieja matka głupich draga była taka sama tylko bez drzew i w dół widzieliśmy dokładnie z góry jak będziemy jechać, widok niesamowity, myśl, że musimy to pokonać okropna, mi osobiście się podobało, jako kierowca, ale niektórzy znieść tego nie potrafili, ale nie dziwie im się.

Włochy
Włochy, Dolomity
Włochy, Dolomity

Punta Sabboni

Po kolejnych 30 km udało się zjechać na dół, Alpy już za nami, zaczęły się tylko tunele z przejazdami pod górami i autostrada. Venezia – 60 km. Nareszcie! Jeszcze tylko kawałek, myśmy kierowali się w kierunku półwyspu Punta Sabboni, wcześniej wyczytałem, że jest tam wiele campingów,  tani parking i tramwaj wodny do samej Wenecji. Zjazd z autostrady i polne drogi obtoczone wodą wyglądało to jak trawa w Polsce po ulewie nie potrafi wchłonąć w ziemie, teren całkowicie płaski. W końcu dojechaliśmy na półwysep czas szukać noclegów.

Wenecja, Włochy

Nocleg

Zatrzymaliśmy się w pięknym miasteczku. Ludzie zupełnie inni czuli taki luz w sobie. Szukamy, pytamy, znaleźliśmy camping a dokładniej domek typu Bungalow 80 € za nocleg, a zaraz obok piękna restauracja, grała tam orkiestra pięknymi włoskimi przebojami. 100 metrów od plaży. Pierwsze, co to rozciągnąć się na wygodnym łóżku po 3 dniach spędzonych w aucie. Następny krok zobaczyć w końcu Adriatyk. Kierunek plaża…

Wenecja, Włochy

Adriatyk

Coś niesamowitego tak szerokiej, równej i czystej plaży nigdy nie widzieliśmy, może spokojne. Siedząc chwile na brzegu mówiliśmy sobie, że w tamtym kierunku mniej więcej znajduje się nasz cel i za niedługo tam będziemy – pokazując palcem w głąb Adriatyku. Stary, gdzie my jesteśmy, gdzie zawędrowaliśmy. Czas wrócić do domku, domek był malutki, ale posiadał dwa pokoje, mała kuchnie i łazienkę. To wystarczyło nam w zupełności by odpocząć. Jutro czeka nas wielki dzień – Wenecja. Jeszcze tylko do sklepu po cos do zjedzenia i piwko.

Wenecja, Włochy

Knajpa

Ale czekaj.. Jesteśmy we Włoszech, być tu a nie zjeść Włoskiej pizzy, a obok przecież jest piękna restauracja z orkiestrą. Pomysł każdemu się spodobał, czas poczuć się troszkę jak bogacz. W restauracji obsłużeni przez polkę, proponując nam najlepsza pizzę i najlepsze wino. Ok! Bierzemy! Pizza – coś niesamowitego, zupełnie coś innego niż u nas w Polsce w najlepszej Włoskiej restauracji, a winko.. mmm.. Wręcz nie do opisania – lekko słodkie i pierwszy raz spotkałem się z tym, że te wino mógłbym pić litrami – generalnie nie przepadam za winem. 25 € zapłaciliśmy za dwie duże pizzę oraz litr wina w dzbanie, do tego jeszcze dostawka – taki gratis od nich, jak by likier lodowy w kieliszku. Daliśmy 30€ – reszty nie trzeba za miła obsługę i czas iść spać. Łóżeczko, mięciutkie, całą noc z rozciągniętymi nogami. Boskooo..

Wchód Europy, wcale nie taki zły. #rajza 2013 #relacja

0

Po wyprawie

Wyprawa dobiegła końca, niestety, mały wypad, dużo wrażeń.. Niesamowita przygoda. Dotarliśmy szczęśliwie do domu.  Jestem w trakcie ogarnięcia wszystkiego, właśnie powstaje filmik o naszym wyjeździe nieco inny niż te wcześniejsze.. Trochę dłuższy ponad 10 minut. FotoBlog? Trwa wybieranie zdjęć jeszcze trzeba troszkę poczekać.. Trudno na chwilkę obecna oszacować koszta ale mniej więcej około 4 tyś dla 3 osób, wspaniała przygoda kolejne państwa zwiedzone.. Szkoda, ze tak mało chętnych było na tą wyprawę, no ale też troszkę obijałem się z decyzją gdzie jechać. W przyszłym roku na pewno będzie to dużo sprawniej.

Węgry

Trasa

Co zwiedziliśmy? Mały opis tego co przeżyliśmy… Łącznie 3 700 km przejechanych przez Słowację, Węgry, Serbie, Bułgarię, Rumunie, Ukrainę. Najprostszą drogą była ta przez Serbie, jeśli chcemy szybko i sprawnie dojechać do Bułgarii polecam trase przez te właśnie państwo. Na całej długości państwa mamy autostradę. Kawałek przed granicą Bułgarską mamy zwykła ale niesamowitą drogę z tunelami przyjemnie się jedzie wśród gór. Polecam jechać tam tędy jednak w dzień. W Bułgarii mamy otwarte nowe odcinki autostrady aż po samo Burgas. O ile będziemy mieli szczęście i wybierzemy się w odpowiednim momencie i nie będziemy musieli stac na granicy to dojazd spokojnie może zająć ok. 17 godzin ? z krótkimi przerwami tyle czasu nam to zajęło. Odliczając oczywiście zwiedzanie Budapesztu, Belgradu, Sofii i noclegu w Nis. Spokojnie bez noclegu jesteśmy w stanie przejechać trasę.. Ale jak tu jechać i po drodze nie zwiedzać….

Budapeszt, Węgry
Góra Gellerta, Budapeszt
Belgrad, Serbia
Belgrad, Serbia
Belgrad, Serbia

Nessebar, Słoneczny Brzeg.

W Słonecznym Brzegu spędziliśmy 7 dni. Naprawdę miejsce dla każdego. Kurort…Dużo zwiedzania, np. Nessebar. Odpoczynek na plaży z dziećmi czy wieczorem iść zaszaleć w pubach i dyskotekach taki Las Vegas wschodniej Europy z dostępem do morza czy jak niektórzy mówią Los Angeles czy Miami.. Moim skromnym zdaniem pasuje to 3 i 1 ? tylko niestety brak palm. Palmy są ale osadzone w donicach nie tak jak w Hiszpanii czy Chorwacji.

Sofia, Bułgaria
Przejście podziemne, Sofia, Bułgaria.
Sofia, Bułgaria
Nessebar, Bułgaria

Ukraina, przejście graniczne.

Następny etap naszej wyprawy Rumunia, Ukraina. Ten odcinek jest dla odważnych.. Szkoła życia.. Szkoła jazdy.. Większość ludzi do Bułgarii wybierają się właśnie przez Węgry i Rumunie, my utrudniamy sobie życie i jedziemy przez Ukrainę. Jeśli chodzi o kontrole graniczne.. Mieliśmy szczęście żadnych kolejek.. Jedynie w Medyce czekaliśmy około 50 minut.. Bo Polscy celnicy „trzepali” równo każdego.. Nad nami się zlitowali.. Czas przeszukiwań naszych około 10 minut innych ponad 20 ? przed sobą mieliśmy tylko parę samochodów.

Ruminia

Rumunia.

Ukraińscy bardzo sympatycznie ludzie w porównaniu do tych z Rumunii.. Wszyscy w tym pięknym kraju wydawali mi się dziwnie podejrzani zwłaszcza w miasteczku Rasnov, aż strach wyciągnąć pieniądze z bankomatu. Zupełnie inaczej było w Miastach sąsiadujących takich jak Brasov, Brań czy Sibiu.

Ruminia

Ukraina

Jeśli chodzi o Ukrainę, to jestem naprawdę pozytywnie zaskoczony tym co zobaczyłem tym co doświadczyłem. Ludzie bardzo weseli z uprzejmością podchodzą do Polaków i z pewnym szacunkiem do nich i siebie samych. „Jesteś Polak? To mów po Polsku!!” Na granicy Rumuńsko-Ukraińskich trochę pożartowaliśmy i chcieli pić z nami wódkę.

Lwów, Ukraina
Lwów, Ukraina

Spotkanie z Milicja.

Oczywiście doświadczyłem również rozmowy z Milicja, fakt może jednak tylko raz, ale milicja tam bardzo sympatycznie wyglądała. Przekroczyłem prędkość zamiast 60 w mieście jechałem 82 całkiem przypadkiem 2 pasy ruchu wyjazd z miasta Lwów.. Często czytając forum dostrzegam wśród Polaków oburzenie wśród podróżujących, że jak to tak? Zatrzymują kogo popadnie, wymuszają haracze.. Moi drodzy po drodze widziałem kilka milicji zatrzymała nas tylko jedna bo sam popełniłem wykroczenie i o tym dobrze wiem. Haracze? Bardzo dobrze! Gdyby ich nie było, Milicja musiała by mi zabrać dowód rejestracyjny pojazdu i dokumenty. Musiał bym jechać do miasta zapłacić mandat i szukać ich potem by oddali mi dokumenty.. A tak 200 hrywien? A może 100?  I jedziemy dalej „Szerokiej drogi, uważajcie bo tam też dalej lubią stać”….

Lwów, Ukraina

Tak więc dojechaliśmy szczęśliwie do domu.. Pozdrawiam

Garmisch-Partenkirchen, Niemcy. Pierwsze w życiu Alpy. #rajza 2011 #relacja

0

Trasa

Wstaliśmy około godziny 3, konkretnie nie pamiętam. Rozciągnąć się i jechać w stronę Monachium. Po drodze zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, by wziąć prysznic, odświeżyć się i zjeść coś. Jedziemy dalej.

Bawaria, Niemcy

Monachium

Monachium Wita. Więc co tu robić godzina 6 rano, na ulicach jedni idą do pracy a drudzy zmierzają pijani lub na kacu do domu, po imprezie. Bardzo ładne miasto, pewnie dużo do zwiedzania, ale nie mieliśmy ochoty zwiedzać, wychodzić nawet z samochodu było trudno cokolwiek znaleźć. Jedyne, co odwiedziliśmy to McDonalda, ale był otwarty od godziny, 8 więc na parkingu przymknęliśmy na chwile oczy, ale nie chciało nam się dłużej czekać na otwarcie, więc wyruszyliśmy dalej na południe. A konkretnie Garmisch-Partenkirchen.

Autostradą w Alpy

Tak, czym bliżej tym coraz większe pagórki, było widać, szczyty, było pięknie i niesamowicie. Tak to Alpy! Cos pięknego i niesamowitego. Dotarliśmy do celu! Parking w jakimś orientacyjnym miejscu. Autko zaznaczyliśmy na GPS, już zupełne inny klimat, taki górski, ale nieco inny niż nasz Polski czy Słowacki. Nas interesowały skocznie narciarskie i najwyższy szczyt Niemiec Zugspitze (2962 m n.p.m.).

Bawaria, Niemcy

Garmisch-Partenkirchen

Na początek jednak pozwiedzać troszkę miasta, kupić pamiątki, porozglądać się. Pierwszy lepszy sklep z pamiątkami… Bach, Polak, troszkę dziwny człowiek. Prowadzi sklep, w sklepie pije piwo na oczach klientów i częstuje papierosami. Mówił dziwnym językiem jak by staropolskim, albo nie bardziej takim z kujaw. Mówił, że mieszka tutaj od 30 lat a w samym mieście mieszka 50 Polaków. Dał nam wiele rad i cennych informacji, co możemy zwiedzić i zobaczyć, gdzie nocować. Facet, gadał i gadał nie umiał się nagadać. Ale było miło i sympatycznie. Szukaliśmy noclegów, niestety bez skutku. Byliśmy nawet w jakimś rodzinnym domie, że niby miał być hotel, obtoczeni kupą dzieciaków mówiących po niemiecku.. ohh jak ja nie cierpię tego języka, w końcu zadzwoniły do osoby odpowiedzialnej za ten burdel, powiedział, że będzie do 10 minut. Zrezygnowaliśmy zaraz po usłyszeniu ceny 100 € za nocleg. Ok, dajemy sobie spokój z noclegiem, coś się wymyśli. Po zapoznaniem się z miastem czas zahaczyć o sklep. Kaufland, zakupy były udane 10 butelek waniliowej coca-coli i 12 opakowań napoju waniliowego w proszku oraz cygaretki za 2 € 17 sztuk, Pall Pale. Czas na skocznie, ale gdzie one do cholery są.

Bawaria, Niemcy
Garmisch-Partenkirchen, Niemcy

Zwiedzanie

Dojechaliśmy przypadkowo do pięknego miejsca pod samym szczytem Zugspitze (2962 m n.p.m.)  i wyciągami, niestety nie było nas stać na skorzystanie z takich usług i wjechać kolejka na sam szczyt. Parę fotek i szukamy dalej. Jest! Udało się! Dotarliśmy do celu, mieliśmy szczęście akurat prowadzony był trening skoczków i skakali na igielicie, my między czasie odpoczywaliśmy, a następnie wspinaliśmy się na skocznie znaną nam tylko z Eurosportu, kiedy to Małysz zdobywał swoje medale na turnieju czterech skoczni. Robił się zmrok pora schodzić na dół. Jechać dalej i spać.

Garmisch-Partenkirchen, Niemcy

Nocleg

To gdzie śpimy? W samochodzie rzecz jasna. Ale słyszałem, że wokół jest pełno auto campingów, może tam? Ok no to czas jechać. Ciemno, górskie, kręte drogi i miasteczko Mittenwald, wcześniej szukałem w Internecie i wiedziałem, że tam znajdziemy jakieś schronienie. Dotarliśmy do celu, piękny Auto Camping, po prostu marzenie, miejsce nie do opisania, wyglądało to jak malutkie miasteczko za czasów średniowiecza, cena za spanie w aucie to jedyne 50 €, więc szukamy dalej obok zaraz jest następny camping troszkę uboższy, godzina 23 nikogo nie ma. Szlaban otwarty.. Oo jest i człowiek, pytamy, więc go o koszty i jak to wszystko wygląda, mówi, że mamy wjechać autem a przy wyjeździe zapłacimy około 40 € za spanie w samochodzie, jeśli chodzi o prysznice to wrzucamy 50 centów do maszynki i możemy się kąpać. Postanowiliśmy, więc umiejscowić się zaraz obok na parkingu tam iść spać i po kryjomu wykapać się za 50 centów na campingowych prysznicach. Nie przejmując się tym, że w Bawarskich lasach występują niedźwiedzie, wspomniane wcześniej. Było zimno, ale daliśmy rade. Pora spać.

Garmisch-Partenkirchen, Niemcy