14.2 C
Katowice
poniedziałek, 29 kwietnia, 2024

Podróże

Strona główna Podróże Strona 3

Innsbruck, Austria. Kolejne miasto w Austrii na naszej mapie.

0

Innsbruck

Poranek, a raczej nad ranem, porobić parę zdjęć z okolicy, bo było niesamowicie w centrum Taurów (Pasmo Alp Wschodnich). Czas jechać dalej, kolej na Innsbruck – stolice Alpejskich Taurów – flaga tego regionu jest dokładnie taka sama jak flaga Polski. Miasteczko cudowne, siedząc na ławce w samym centrum widzimy na tle wysokie, cudowne szczytu Alp. Innsbruck zobaczyliśmy powierzchownie dla nas ważne jest to by tylko tam być. W Innsbrucku można również odwiedzić skocznie narciarską, trzeba było tylko autkiem pod górę wjechać i tam był płatny parking, stamtąd było widać piękną panoramę Innsbrucka, na tle wspomniane Taury. Wstęp na skocznie niestety płatny, my stwierdziliśmy, że już mamy jedną zaliczoną w Garmisch, więc nie ma sensu znowu wspinać się na kolejną, ważne, że byliśmy, zobaczyliśmy, fotki zrobione – to jedziemy dalej, nie potrafiliśmy się doczekać cieplejszego klimatu i czegoś zupełnie innego no i oczywiście nowego państwa.  Pomimo 30 km pomiędzy Garmisch a Innsbruckiem, różnica temperatur była niemal kolosalna, w Austrii już mogliśmy pozwolić sobie na krótki rękawek bez wahania. Ok czas w drogę na południe.

Innsbruck, Austria
Innsbruck, Austria
Innsbruck, Austria

Garmisch-Partenkirchen, Niemcy. Pierwsze w życiu Alpy. #rajza 2011 #relacja

0

Trasa

Wstaliśmy około godziny 3, konkretnie nie pamiętam. Rozciągnąć się i jechać w stronę Monachium. Po drodze zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, by wziąć prysznic, odświeżyć się i zjeść coś. Jedziemy dalej.

Bawaria, Niemcy

Monachium

Monachium Wita. Więc co tu robić godzina 6 rano, na ulicach jedni idą do pracy a drudzy zmierzają pijani lub na kacu do domu, po imprezie. Bardzo ładne miasto, pewnie dużo do zwiedzania, ale nie mieliśmy ochoty zwiedzać, wychodzić nawet z samochodu było trudno cokolwiek znaleźć. Jedyne, co odwiedziliśmy to McDonalda, ale był otwarty od godziny, 8 więc na parkingu przymknęliśmy na chwile oczy, ale nie chciało nam się dłużej czekać na otwarcie, więc wyruszyliśmy dalej na południe. A konkretnie Garmisch-Partenkirchen.

Autostradą w Alpy

Tak, czym bliżej tym coraz większe pagórki, było widać, szczyty, było pięknie i niesamowicie. Tak to Alpy! Cos pięknego i niesamowitego. Dotarliśmy do celu! Parking w jakimś orientacyjnym miejscu. Autko zaznaczyliśmy na GPS, już zupełne inny klimat, taki górski, ale nieco inny niż nasz Polski czy Słowacki. Nas interesowały skocznie narciarskie i najwyższy szczyt Niemiec Zugspitze (2962 m n.p.m.).

Bawaria, Niemcy

Garmisch-Partenkirchen

Na początek jednak pozwiedzać troszkę miasta, kupić pamiątki, porozglądać się. Pierwszy lepszy sklep z pamiątkami… Bach, Polak, troszkę dziwny człowiek. Prowadzi sklep, w sklepie pije piwo na oczach klientów i częstuje papierosami. Mówił dziwnym językiem jak by staropolskim, albo nie bardziej takim z kujaw. Mówił, że mieszka tutaj od 30 lat a w samym mieście mieszka 50 Polaków. Dał nam wiele rad i cennych informacji, co możemy zwiedzić i zobaczyć, gdzie nocować. Facet, gadał i gadał nie umiał się nagadać. Ale było miło i sympatycznie. Szukaliśmy noclegów, niestety bez skutku. Byliśmy nawet w jakimś rodzinnym domie, że niby miał być hotel, obtoczeni kupą dzieciaków mówiących po niemiecku.. ohh jak ja nie cierpię tego języka, w końcu zadzwoniły do osoby odpowiedzialnej za ten burdel, powiedział, że będzie do 10 minut. Zrezygnowaliśmy zaraz po usłyszeniu ceny 100 € za nocleg. Ok, dajemy sobie spokój z noclegiem, coś się wymyśli. Po zapoznaniem się z miastem czas zahaczyć o sklep. Kaufland, zakupy były udane 10 butelek waniliowej coca-coli i 12 opakowań napoju waniliowego w proszku oraz cygaretki za 2 € 17 sztuk, Pall Pale. Czas na skocznie, ale gdzie one do cholery są.

Bawaria, Niemcy
Garmisch-Partenkirchen, Niemcy

Zwiedzanie

Dojechaliśmy przypadkowo do pięknego miejsca pod samym szczytem Zugspitze (2962 m n.p.m.)  i wyciągami, niestety nie było nas stać na skorzystanie z takich usług i wjechać kolejka na sam szczyt. Parę fotek i szukamy dalej. Jest! Udało się! Dotarliśmy do celu, mieliśmy szczęście akurat prowadzony był trening skoczków i skakali na igielicie, my między czasie odpoczywaliśmy, a następnie wspinaliśmy się na skocznie znaną nam tylko z Eurosportu, kiedy to Małysz zdobywał swoje medale na turnieju czterech skoczni. Robił się zmrok pora schodzić na dół. Jechać dalej i spać.

Garmisch-Partenkirchen, Niemcy

Nocleg

To gdzie śpimy? W samochodzie rzecz jasna. Ale słyszałem, że wokół jest pełno auto campingów, może tam? Ok no to czas jechać. Ciemno, górskie, kręte drogi i miasteczko Mittenwald, wcześniej szukałem w Internecie i wiedziałem, że tam znajdziemy jakieś schronienie. Dotarliśmy do celu, piękny Auto Camping, po prostu marzenie, miejsce nie do opisania, wyglądało to jak malutkie miasteczko za czasów średniowiecza, cena za spanie w aucie to jedyne 50 €, więc szukamy dalej obok zaraz jest następny camping troszkę uboższy, godzina 23 nikogo nie ma. Szlaban otwarty.. Oo jest i człowiek, pytamy, więc go o koszty i jak to wszystko wygląda, mówi, że mamy wjechać autem a przy wyjeździe zapłacimy około 40 € za spanie w samochodzie, jeśli chodzi o prysznice to wrzucamy 50 centów do maszynki i możemy się kąpać. Postanowiliśmy, więc umiejscowić się zaraz obok na parkingu tam iść spać i po kryjomu wykapać się za 50 centów na campingowych prysznicach. Nie przejmując się tym, że w Bawarskich lasach występują niedźwiedzie, wspomniane wcześniej. Było zimno, ale daliśmy rade. Pora spać.

Garmisch-Partenkirchen, Niemcy

Praga – Czas start, na podbój naszej 3 stolicy. #rajza 2011 #relacja

0

Cel Chorwacja

Witam ponownie, nadszedł czas by podbić większą część Europy, tak aby wypad nie kosztował nas zbyt wiele, było upalnie i równie wspaniale jak w poprzednich naszych tripach. Wielkie szukanie, gdzie? Co? Jak? Gdzieś może blisko ? Hmm Znowu Słowacja ? Owszem czemu nie, ale jednak troszkę staje się to nudne, trzeba zobaczyć i przeżyć coś niezwykłego ! Wiele osób mówi, że jest takie miejsce w Europie, że wjeżdżając w ten kraj od razu się w nim zakochujesz, kraj ten niedawno co wywalczył niepodległość i zakończył wszelkie wojny domowe, coś takiego swojskiego polskiego i taniego. Bałkański, jeden z najstarszych, leży nad Adriatykiem z jedną z lepszych plaż kamienistych. Tak, to Chorwacja. Szukanie noclegu, to nie wiarygodne, jak noclegi w apartamentach, domkach są niezwykle tanie.  Ale bez sensu jechać jest w jedno miejsce „po byczyć się” i wrócić, może by tak coś po drodze zwiedzić.

Ekipa

Hmmm.. Najpierw poinformuje moich znajomych. Mamy lipiec, może trochę i za późno na planowanie większego wyjazdu ale miejsca jeszcze są na wrzesień to czemu nie. Jak zwykle ochotników wiele, ale tu problem tkwił że w tak krótkim tempie nie nazbierają tyle pieniędzy, na wyjazd. Ja taki jestem chce, marze to realizuje swój plan. Na pierwszym miejscu oczywiście poinformowałem kolegów z poprzedniego wyjazdu : Mariusza i Mateusza, niestety fotograf odpadł : studia, egzaminy, sesje, poprawki.  Został Mariusz, No i oczywiście moja partnerka Kinga. W trójkę ? Może być i tak, ale Mariusz był w początkach nowego swojego związku z koleżanką z Pracy, Sylwią, oczywiście mowa tutaj o Śląskim Wesołym Miasteczku. Może jednak w czwórkę ? Zaproponowałem to, że to świetny pomysł i sposób na bliższe poznanie się na wspólnym wyjeździe. Początkowo odpowiedź była pozytywna, ale nie pewna, a tak naprawdę to w sumie dowiedzieliśmy się o ilości osób dzień przed samym wyjazdem, radocha niesamowita, jak się dowiedzieliśmy, że jednak jedziemy w czwórkę i to w ostatniej chwili, więc do naszej Ekipy dołącza kolejna osoba niestety tym razem bez Mateusza, więc EKIPA Z CrewTrip na wyjazd EuroTrip2011 bo tak uprzednio został on nazwany liczy 4 osoby.  Patryka czyli mnie i Mariusza znacie z wcześniejszych wyjazdów, Kingę – chętną na wszelkie wyjazdy, żądana przygód oraz Sylwie partnerkę Mariusza, niezwykle szalona dziewczyna, która jest podjąć wszelkie wyzwania jakie przejdą jej przez myśl. Nie ma jak kobiety w takim wyjeździe o wszystkim pomyślą i wspomogą w trudnych chwilach.

Planowanie

Powracając do Lipca, domek wyszukany za niewielkie pieniądze, niemal, że nad samym Adriatykiem ale o tym później. Trasa ? hmm, więc co zwiedzamy po drodze ? Jedziemy przez Węgry, najprostsza i najkrótsza trasa, tamtędy najczęściej ludzie jadą swoimi samochodami do Chorwacji, ale dla nas to zbyt banalne, dawno nie byłem w Niemczech a moim marzeniem było zobaczyć Alpy, ok to idziemy w tą stronę, co dalej, po drodze mamy czeską Pragę. Patrzymy na mapę, dalej.. hmmm Venezia ? Tak ! To jest to, i zjazd do Chorwacji, ale.. Ciekawe jak wygląda rzymski amfiteatr, przecież niegdyś Chorwacja należała do cesarstwa rzymskiego ciekawe czy się znajdują tam takowe. Odpowiedź brzmi.. Oczywiście, że tak na Istrii w mieście Pula. To co ciekawego można zobaczyć w Chorwacji, na pewno Park Narodowy Krka i Plitwickie Jeziora. Wcześniej wspomniany nocleg mieści się w Trogirze a konkretnie Górny Okrąg, więc Krka mamy po drodze, a plitwickie jak będziemy wracać, to przez Słowenie do Wiednia no i tradycyjnie termalne na Słowacji. Ok więc w drogę.…

Zaś tyn Rajzyfiber

Wiadomo do jakiegokolwiek wyjazdu najgorszym elementem jest oczekiwanie na wyznaczony termin, szybko minęło nastąpił Wrzesień. Wyjazd dokładnie miał mieć miejsce 6 września by spokojnie pozwiedzać i mieć czas na dojazd do Chorwacji na 8 września. Nie wytrzymaliśmy tej presji i już w Niedziele, zebraliśmy się u mnie w domu wieczorem by móc już w nocy z 4 na 5 wyjechać. Druga w nocy pobudka, o trzeciej wyjazd, w takich godzinach najlepiej się wyjeżdża, drogi puste, a chcieliśmy spokojnie na godzinę 8 dotrzeć do Pragi. Wszystko przygotowane, zapięte na ostatni guzik, winietki wcześniej kupione naklejone na autko, auto spakowane, aparaty gotowe, tym razem zaopatrzyliśmy się w GPS, wiec w drogę.

Praga, Most Karola

Praga

Wyruszyliśmy według planu o godzinie 3. Autostrada non stop, spokojna droga. Wtedy to było takie dziwne uczucie, ze chcemy już tam być, chcemy już wszystko zobaczyć, uczucie nie opisania. Nagle minęliśmy napis Praga – widzieliśmy tylko czerwone dachy, tak to najbardziej charakteryzuje te miasto wszystkie dachy są czerwone niesamowity widok. Zaraz szukamy w stolicy Czech czegoś, co moglibyśmy również powiedzieć o tym mieście, że jest najpiękniejszą stolicą w Europie jak głoszą legendy. Niestety nic nie przebije, przynajmniej moim skromnym zdaniem Budapesztu. Fakt faktem Praga to również piękne miasto. Parking? Może jakiś punkt orientacyjny by się potem nie zgubić. Rzeka, to najczęściej rozpoznawalne miejsce każdego miasta, rzeka w pewnym sensie stanowi punkt orientacyjny wielkiego miasta. Praga leży nad rzeka Wełtawa, więc nie było problemu i zaparkowaliśmy zaraz przy brzegach Rzeki. Po wyjściu z auta czas się zorientować to gdzie i jak, wcześniej wyposażyliśmy się w przewodnik po Pradze z mapką no i oczywiście wcześniej wałkowane strony internetowe, co warto, co nie. Mieliśmy mało czasu by zostać w Pradze dwa dni i podziwiać wszystko a poza tym byliśmy już napaleni na to by jechać dalej i zobaczyć jeszcze więcej.

Praga, Most Karola
Praga, Most Karola
Praga, Czechy

Zwiedzanie

Najbardziej godnym miejscem w Pradze i stawianym na pierwszym miejscu do zwiedzania jest w czeskiej Pradze jest Stare Miasto, to tam właśnie jest najwięcej zabytków, deptak, sklepy, kościoły, więc nasz cel był ku temu miejscu. Ale podstawowym elementem jest przejście najstarszym mostem Karola, ten ma prawie 500 m długości o 10 m szerokości oraz ok. 600 lat do roku 1741 był jedynym mostem na Wełtawie. Najbardziej charakteryzującymi elementami mostu są figurki przedstawiające świętych ludzi, jest ich, aż 31 na całej długości mostu. Następny etap to rynek starego miasta, serce Pragi. Ratusz, rezydencje kupców i pałace książęce oraz dwa kościoły św. Mikołaja i Tyński, spoglądają z góry na masywny współczesny pomnik narodowego bohatera, Jana Husa. Charakteryzującym elementem Ratusza jest zegar, który mówi więcej o gwiazdach niż o aktualnym czasie. Można również wjechać windą na sam szczyt i oglądać panoramę Pragi. Od razu skorzystaliśmy z okazji i wjechaliśmy na są górę, ale mieliśmy pecha, bo była to godzina 12. Dlaczego pecha? W Pradze o godzinie 12 wszyscy stoją w jednym miejscu patrzą się w stronę ratusza gdzie pan gra na trąbce, a całe miasto wyje syrenami alarmowymi, okropny dźwięk. W Pradze znajdują się liczne muzea, między innymi: Muzeum figur woskowych, Muzeum Marionetek czy muzeum Alfonsa Muchy – cokolwiek to znaczy, to tylko imię, po prostu słynny czaski malarz. Myśmy zdążyli zwiedzić tylko muzeum figur woskowych, w sumie nic ciekawego, aczkolwiek bardzo starannie wykonane figury znanych ludzi, czy postaci z bajek i filmowych m.in. Jak Paweł II, Michael Jackson, Stalin czy Adolf Hitler. Naprawdę w starym mieście jest tak wiele do zwiedzania, aż szkoda to opisywać trzeba po prostu tam jechać i to zobaczyć na własne oczy. Czas na Nowe Miasto. Między Starym a Nowym Miastem znajduje się mały park, głowie młodzież przesiaduje na ławkach paląc szisze albo jointy bez żadnej krępacji, nic dziwnego w Czechach palenie i posiadanie Marihuany jest legalne ! Dla nas Polaków to dziwny widok z wiadomych względów.. Marihuano przybądź do Polski! W Nowym Mieście też jest dużo do zobaczenia, najbardziej nas zainteresował tańczący dom. Piękny nowoczesny budynek o niestandardowych kształtach. Nowe miasto zupełnie odbiega od reszty, wszystko nowoczesne, ładne i zielona trawka.

Praga, Czechy
Praga, Muzeum Figur Woskowych
Praga, Czechy

Nocleg

Po długim, meczącym i zarówno udanym dniu czas ruszyć dalej w trasę, zmęczeni, czas się przespać, tylko gdzie? Spokojnie znajdziemy najbliższa stacje i się wyśpimy w Aucie. Ze znalezieniem samochodu nie było problemu. Wyjazd z Pragi… Dalej Niemcy.. Przed granicą z Niemcami.. Jest stacja! Zatrzymujemy się. Jak tu dziwnie, szaro, buro i ponuro? Zaparkowaliśmy wśród ciężarówek i zaraz obtoczeni prostytutkami, nie tak nie może być! Jedziemy dalej.. Dam rade Red Bull i jedziemy dalej. Granica z Niemcami, znowu padają słowa Niymcy, Niymcy, Ja, Ja.. Sznela. Po 50 km zatrzymujemy się na parkingu z ubikacjami, jedyne, co z tego pamiętam to było okropnie zimno, ale za to miłe i przyjemne miejsce. Jak nam wiadomo znajdowaliśmy się niedaleko Bawarskich Lasów, gdzie występują niedźwiedzie, co mówiły o tym znaki ostrzegawcza na drogach. Pierwszy nocleg w życiu w aucie czas rozpocząć, jest godzina 23.

Bawaria, Niemcy

Słowacja & Wiedeń Trip #rajza 2010 #galeria

0

Rajd na Chopok 2024m n.p.m. #rajza 2010 #relacja

0

Rajd na Chopok

Godzina 4. Pobudka! Trzeba iść w góry. Najlepiej wybierać się w góry z samego rana potem szybko robi się ciemno i możliwe są opady deszczu albo burze. O Godzinie 5.30 wystartowaliśmy niebieskim szlakiem z pod Demanowksiej Doliny, nasz cel : Chopok 2024m n.p.m. Widoki były niesamowite trasa nawet nie była zbyt trudna podejścia były względne. Ale czym wyżej tym zimniej.

Rajd na Chopok
Czas start

Klimat

Dobrze że Mariusz o wszystkim pomyślał i zaopatrzył swój plecak w gorącą kawę, jedzenie i wręcz nakazał nam ubrać się na „cebulkę” i miał racje. Wiało i było strasznie zimno ku szczytu temperatura odczuwalna dochodziła do 5-10 stopni mrozu. Po dotarciu na Chopok o godzinie 10 odpoczęliśmy w schronisku pod samym wierzchołkiem góry i ogrzaliśmy się.

W Drodze na Szczyt
Schronisko Chopok
Schronisko Chopok

Spacer po Tatrach Niskich

Następnie weszliśmy na sam wierzchołek jednego z największych szczytów Tatr Niskich po skałach. Następnie trzeba zejść na dół, ale może inna drogą ? Tak! Szliśmy „garbem” Tatr Niskich zaliczając po kolei mniej znane szczyty innych gór odległość nie była zbyt duża pomiędzy nimi. Spotkaliśmy tam setki Kozic, trochę strachu nam napędziły ale nie było tak źle. Następnie schodziliśmy już na dół. Widoki niesamowite, robiło się coraz cieplej i cieplej temperatura nagle z 5 stopni mrozu zrobiło się może z 15-20, zostało nam tylko przejście przez rzekę, przejście przez las i tym sposobem o 14 dostaliśmy do samochodu.. Czas wracać.

Schronisko Chopok
Schodzimy

Tatralandia

Byliśmy tak zmęczeni że po dotarciu do Hotelu od razu spać na godzinkę. Następnie wybraliśmy się znowu do Tatralandi i tam spędziliśmy resztę dnia do godziny 20. Nie ma jak odprężenie w ciepłych wodach termalnych i saunie, czuliśmy się jak królewicze. Czas wracać i uczcić, po drodze znowu zabraliśmy jedna z tych autostopowiczek wcześniej wspomnianych była już tylko jedna. Było zabawnie bo auto po brzegi było wypchane śmieciami, Mariusz siedząc w tyle szybko zasłonił jakimiś bluzami i nogami, żeby nie było obciachu.

Zlot starych aut.

Tatrzański Czaj

Hotel, przebieramy się i zamierzamy iść gdzieś do knajpy się napić piwka i uczcić wyjazd. Postanowiliśmy że odwiedzimy w Tawernie nasza koleżankę. Na początek piwko, potem tequila, potem.. Poprosiliśmy ją o coś tutejszego i dobrego. Dała nam tzw. Tatrzański Czaj. Jest to nalewka o zawartości od 32 do 82% alkoholu myśmy mieli 72% – oprócz alkoholu nalewka zawiera esencje herbacianą i zioła, naprawdę polecamy dostępne w Tesco Słowackim. Pierwszy kieliszek.. ułaa mocne, gorąco się od środka zrobiło i bardzo smaczne nie czuć alko. Po 5 kieliszku.. Nic nam nie ma.. Idziemy zapalić? No i w tym problem mieliśmy problem ze wstaniem ze stołu…. Tawernę zamknęli o 24 ale myśmy jeszcze pomagali sprzątać naszej koleżance bar i wyszliśmy o 1. Przez następną godzinie gadaliśmy z kobieta z recepcji naprawdę bardzo sympatyczna i gadatliwa kobieta. Pora Spać! Jutro wyjazd.

Liptowski Mikulasz

Kraków

Rano wstaliśmy około 10 trochę ochłonąć  i o 12 wyjazd. Ale gdzie ? Może Kraków, no ok na kebaba. Oprócz korku w Rabce trasa przebiegła jak zwykle pomyślnie z takim kierowcą jak Patryk hehe. Kraków każdy zna, zwiedziliśmy tak Wawel po raz kolejny, pochodziliśmy po rynku krakowskim zjedliśmy kebaba i w drogę do Chorzowa. Powróciliśmy o godzinie 21. Wyjazd można uznać za bardzo udany i jeden z najbardziej wspominanych. Nie da się opisać tego słowami. To trzeba przeżyć, zobaczyć. Polecam wybierać się częściej na takie wypady.

Kraków

Spontaniczny Wiedeń – Dzień 3. #rajza 2008 #relacja

0

Żylina

Kolejny ranek na Słowacji. To co robimy? Może Budapeszt? Hmm A co powiecie na Wiedeń?” Tak to jest świetny pomysł! To jedziemy! Bez GPS samą mapą tak najlepiej jak jechać jak w ogóle wyjechać, spojrzeliśmy na mapę, kierunek : Rużomberk > Żylina  > Bratysława > Wiedeń. Droga przebiegała jak zwykle pomyślnie, w naszym ulubionym Radiu Express co pół godziny mówiono o powodziach, jako ze Słowacki jest dla nas spostrzegany jako śmieszny język, bardzo śmiesznie to brzmiało i wpadało w nasze ucho „W Kaju Źilińkim je priliv, cało Żylina je zialana” No i oczywiście powtarzali również : „Prezydenta Polsko Lecha Kaczynsky…”, a więc powracając „Żilina je zalana” śmiejąc się jedziemy właśnie w stronę Żyliny, ciekawi jak to wygląda i czy wygląda to tak jak opisywali w radiu i czy wogole przejedziemy przez te miasto. Vitajte vo Żilina ! Patrzymy nic zero wody. W pewnej chwili patrzymy na lewo i na prawo widać tylko czubki dachów, już nam do śmiechu nie było. Bardzo fajne rozwiązanie bo główna droga przebiegała na takim wzniesieniu woda nie docierała do ulicy, ale domy które były poniżej.. Makabryczny widok, ale zarazem ciekawy że można zobaczyć taką powódź na własne oczy przejechać obok niej i wyjść z tego bez szwanku.

Zamek gdzieś na Słowacji

Spokojna trasa autostradą.

Nagle wjechaliśmy na autostradę i już tylko Bratyslava i Wiedeń. Problem był w tym że nie posiadaliśmy Austriackiej winietki a nie opłacało nam się kupować na 50 km drogi. Przy wjeździe na Austrię można zauważyć wielkie wiatraki, które zasilają energią miasta Austriackie, zmienił się klimat w jakim dotychczas byliśmy nie chodzi tutaj wcale o klimat zjawisk pogodowych.  Willkommen in Wien! Jako nasz czarny i świński humor język niemiecki i klimat Austriacki kojarzył nam się z I połową XX wieku. Śmiejąc się z języka „Ja, Ja. Sznela, Kur*en Macien”.

Spontaniczna Austria

Prater

Wjeżdżając do Wiednia akurat trafiliśmy na Prater – to wielki park można go prawie porównać do Chorzowskiego parku WPKiW. Prawie ? Dlatego, że Prater jest jednym z największych parków publicznych na świecie. Zajmuje prawie 1700ha. Znajduje się tam park miejski i słynne jedne z najstarszych lunaparków. Plus lunaparku, że można wejść za darmo i pooglądać natomiast za zabawę trzeba już płacić. Po prostu miejsce gdzie przychodzą mieszkańcy Wiednia po to by odpocząć po długim i ciężkim dniu pracy. Jeśli chodzi o sam lunapark to zdecydowanie przeważają tam karuzele ekstremalne później bary i kasyna i strzelnice następnie znajdziemy tam coś dla maluchów. Można tam pochłonąć się w czasie spędzając niezapomniane chwile. Urządzenia te niemal wchodzą na siebie, wszystko jest pomyślnie rozwiązane. Jedną z najstarszych tam atrakcji jest Riesenrad – najstarszy drewniany Diabelski młyn jest to jeden z symboli Wiednia. Mierzy niemal 64 m – najwyższy punkt tego obiektu został wybudowany w 1897 roku. Jest tam również troszkę większe takie koło tylko bardziej nowocześniejsze. No i znowu zaczęło nam się kojarzyć wszystko z pracą czyli z Chorzowskim parkiem, melexy, a pracownicy Prateru z pracownikami naszego parku, przy tym była kupa śmiechu. CO nas zdziwiło pracownicy parku potrafili dogadać się z Polakami znając niektóre zwroty nie dziwie się skoro przechodząc tam przez Prater czy Wiedeń co drugi to Polak. Dużo również jest tam pracujących Polaków. Nie masz się tam co przejmować tym że się zapomnisz i powiesz coś do kogoś po polsku bo może się okazać ze to Polak jak w naszym przypadku „Zrobi pani nam zdjęcie?” odpowiedź brzmiała „Tak Tak oczywiście” Polacy Podbijają świat! Ale czas zwiedzić troszkę Wiednia.  Nie możemy spędzić całego dnia w Praterze.

Prater, Wiedeń
Prater, Wiedeń

Wiedeń

Dojechaliśmy do centrum miejsce darmowe parkingowe znalazło się. Znaleźliśmy się głównym deptaku Stephanplatz, gdzie znajdowały się bary, restauracje, puby, sklepy, pomniki i znane nam z Krakowa „Białe Damy” coś tego typu rodzaju, to chyba jest bardzo znany sposób zarobku w wielkich miastach, a najbardziej w Paryżu. Wiedeń był równie piękny jak Budapeszt niby kiedyś jedno państwo ale nie było widać tego bogactwa wśród ludzi. Pomniki na ogół były złote zakonserwowane świetnie zero zieleni na złocie, osłonięte specjalną siatką ochronna. Nas jednak zainteresowały „Białe Damy” Wydaliśmy dobre 10€ na fotografie z nimi. Było świetnie! W sklepie kupiliśmy austriackie mleko robiąc sobie z nim zdjęcia na tle ulic wiedeńskich.

Wiedeń, Austria

Co Warto zwiedzić?

Co warto zwiedzić we Wiedniu ? Jak to w każdej stolicy aż się roi od muzeów i zabytków. Między innymi punkt orientacyjny Wiednia Gotycka Katedra św. Szczepana – jest to najcenniejszy zabytek sakralny Wiednia. Budowa kościoła zaczęła się w 1276 roku natomiast zakończono w 1304 roku. Następnie Ratusz zabytek stylem neogotyckim. Kolejno : Parlament, Kościół św. Ruprechta najstarszy kościół we Wiedniu, Pałac Schonbrunn niegdyś rezydencja cesarska oraz wiele innych.   Byliśmy już troszkę zmęczeni.

Wiedeń, Austria

Ludzie

To co robimy ? Prater ? Tak jedziemy zobaczyć Prater jak wygląda nocą oświetlony. Jednak jak wyjechaliśmy z centrum zajechaliśmy za daleko i wyjechaliśmy na drugim końcu Wiednia. Zatrzymując się na stacji benzynowej poprosiliśmy jednego z klientów korzystających ze stacji o pomoc jak dojechać do Prateru, człowiek był tak uprzejmy że kazał nam wsiąść do auta i jechać za nim. Dowiózł nas na miejsce. Ludzie w Austrii z własnego doświadczenia z wielu późniejszych wycieczek stwierdzam że są naprawdę bardzo mili i uprzejmi w porównaniu do Niemców.. Niymcy! Niymcy! Heh.

Wiedeń, Austria

Prater nocą

Zaparkowaliśmy na jednych z osiedlowych uliczek naprzeciwko Pratera, ulica ta była pełna barów i knajp klimat niczym “Cwajka”. Prater nocą zrobił na nas jeszcze większe wrażenie jak wcześniej. Niesamowite oświetlenie wszystko zadbane, klient na pierwszym miejscu! Porobiliśmy parę zdjęć i czas wracać na Słowacje. Po 3 godzinach jazdy byliśmy już na miejscu. Trzeba iść spać, bo na następny dzień zaplanowaliśmy wyjście w góry na Chopok.

Prater, Wiedeń

Chillout na termach! Liptowski witam ponownie. #Rajza 2010 #Relacja

0
Tatralandia
Tatralandia

Liptowski Mikulasz

Wieś, wieś, wieś.. oo Większe miasto ! Autostrada.. I nagle ujawnia się znajomy mi widok : Tesco, Hipernova, Centrum. Czas zaopatrzyć się w hotel. Czy to czasem nie Dariusz tam idzie? Czy to czasem nie Marek z Wesołego ? Właśnie to są nasze tricki wyjazdu non stop kojarzyło nam się wszystko z Wesołym Miasteczkiem wykorzystując tekst z filmu „Gulczas a jak myślisz?”. Zapewne pamiętacie ten film gdy ojciec z synem siedzieli na balkonie czekając na Dariusza „Czy to czasem Dariusz się nie wypieprzył na tym bączku? –Nie to nie jest Dariusz, albo czy to był Dariusz czy to nie był Dariusz właśnie to są te nasze problemy”. Po zalogowaniu się w hotelu czas pozwiedzać miasto i zaplanować nasz wypad. Zjechaliśmy między innymi po Demanowskiej Dolinie i zobaczyć Tatralandie. Wieczorkiem grzecznie na korytarzu piliśmy piwko… Pora spać !

Widok z okna Hotelowego
Widok z okna hotelowego.

I na termy…

Pora wstać !  Spakować się i jechać na termy, ogrzać się w pięknej saunie to wszystko opisywałem już we wcześniejszych postach. Nie ma to jak przez cały dzień się obijać, w końcu nam się należy. Nadchodzi wieczór baseny zamykają pora wracać do hotelu. Po drodze zgarnęliśmy autostopowiczki, dwie pracowniczki tamtejszego Western City o którym również już wspominałem. Chciały do centrum a my z centrum.

Tatralandia

A wieczorem?

Wracamy z parkingu, i widzimy 3 dziewczyny siedzące na ławce pod naszym hotelem, jako, że miałem dobry humor postanowiłem się grzecznie przywitać z nimi „Siemka” yy ? „Cześć” yy.. Aha zapomniałem że jesteśmy na Słowacji „Ahoj –Ahoj  -Polsko? –Ano – Idziecie na piwo? „-Ano chętnie” no to szybko idziemy do hotelu przebrać się niestety nasz jeden z członków był tak głodny że te 10 minut przeznaczył na jedzenie zupki chińskiej. Otwieramy okno patrzymy przez i padł tekt „Stary, Czy to nie Dariusz czasem tam idzie?” Patrzymy… „Tak do Dariusz –Jak to Dariusz?” Faktycznie szedł Darek ze swoim synem pamiętany ze wcześniejszej podróży kolegą taty Patryka. „Cześć idziesz na piwo? –Ale na jedno tylko” Poszliśmy do Tawerny – taka przyjemna knajpka no i oczywiście na jednym się nie skończyło. Poznaliśmy tam barmankę – kolejne znajomości na Słowacji, bardzo sympatyczna osoba. Już późno trzeba iść spać i zaplanować jutrzejszy dzień.

Widok z okna Hotelowego

Ujsoły, Danielka. Przygotowani, czas, start! Pierwszy samodzielny mini trip. #Rajza 2010 #Relacja

0
Nasza Trójca
Nasza Trójca

Planowanie, Przygotowania

Mija kolejny rok nudów coś trzeba z tym zrobić. Kolejny mały wypad na Słowacje ? Tam jest tak pięknie że bym mógł tam naprawdę mieszkać. Kto jedzie ? Oczywiście ochotników było wiele, chęci były ale już problem z zrealizowaniu. Na wycieczkę postawiło 2 znajomych jeszcze z Gimnazjum  teraz ze wspólnego wyjścia na piwko i oczywiście z podróży.

Dzień Wyjazdu
Poranek w Chorzowie

Załoga

Mariusz – świetny przewodnik, znawca gór i zawsze jest przygotowany na różne okoliczności. Mateusz – Uwielbia podziwiać, zwiedzać, a co najważniejsze świetny fotograf. Patryk – dobry organizator wycieczek, operator kamer, kochający jeździć autem. No to mamy komplet i od teraz możemy pisać o sobie w liczbie mnogiej i w ten sposób powstaje nasza ekipa Rajzyfiber (daw. CrewTrip).

Ujsoły, Danielka

Cele

Nasz cel to głownie Słowacja wody termalne i zdobycie szczytu Chopok 2024 m n.p.m w Tatrach Niskich, a jak by się nam nudziło to pojedziemy sobie gdzieś jeszcze. Po 4 miesiącach ciągłej pracy po 12 godzin dziennie na wesołym miasteczku w Chorzowie należy nam się chwila odpoczynku i wysiłku ale innego. Plan ? Jest. Kosztorys? Jest. Samochód ? Seacik Cordoba, oczywiście że jest ! No to wyruszamy…

Rajzyfiber

Znacie państwo takie uczucie przed wyjazdem, te niedoczekanie do wyjazdu, u nas na Śląsku mówimy na to czyt. Rajzyfiber. Planujemy wstać o 3 wyruszyć o 4, zasnąć o 22. Niestety, nic z tego niedoczekanie do wyjazdu zwyciężyło, ale udało się nas doprowadzić w krainę snu o godzinie 1.

Ujsoły, Danielka

Ujsoły, Danielka

Pobudka czas w drogę ! Jedziemy ! Ale jak ? którędy ? Kiedyś jeden z naszych członków Patryk opisywany w Tripie z ojcem jeździli w góry do Ujsoł, a konkretnie do schroniska studenckiego tzw. Chałupy Chemików – Danielka. Dawno tam nie był.. Więc pojedziemy zobaczyć jak teraz wygląda to miejsce. Niedaleko jest granica Słowacka w wsi na Słowacji Novot, jakoś damy rade potem wyjechać. Oczywiście GPS wtedy nie mieliśmy. Droga była bardzo spokojna czuliśmy ten zapach gór i uczucie, że jesteśmy wolni.. Stary to jest nie możliwe! Mała anegdotka ciągle powtarzaliśmy jedno zdanie „Stary! To jest..” Taki trick ich było wiele ale o tym później. Danielka wita ! Dalej taki sam klimat górski, drewniany domek, zapach drewna unosi się w powietrzu, obok słychać szumiącą rzekę Danielka. Coś pięknego. Tylko „sweet focia na facebooka” robiona przez naszego prywatnego fotografa Mateusza i dalej w drogę.

Słowacja & Budapeszt Trip. #Rajza 2008 #Galeria

0
Demanowska Dolina

Tatralandia, Jaskinia Lodowa. #Rajza2008 #Relacja

0

Demianowska Dolina, Jaskinia Lodowa

Czas by się odprężyć cel : Tatralandia, ale przed tym.. Demianowska Dolina, Lodowa Jaskinia jak tam jesteśmy to czemu nie. No i znowu trafiliśmy w sedno. Jest to ponad 1000 metrowy odcinek wśród stalagmitów i stalagnatów z lodu, nagle zrobiło się tam z 5 stopni ciepła.

Jaskinia Lodowa

Tatralandia

Po wędrówce po jaskini czas w końcu się odprężyć w wodach termalnych, pozjeżdżać ze zjeżdżalni i odprężyć się w saunach. Naprawdę sauna robi tam wrażenie. Oprócz basenów, saun i masaży znajdują się tam prawie kilometrowy park linowy, dmuchańce i trampoliny dla dzieci, żywy labirynt oraz Western City – pięne miasteczko dzikiego  zachodu wraz z teatrem gdzie przedstawiano różne historie z życia tamtejszych czasów dzikiego zachodu niczym Marty McFly słynny Michael J. Fox ze znanego filmu „Back to the Futute (film poznany też dzięki mojemu ojcu). Po całym dniu na basenach czas wrócić do hotelu.

Tatralandia.
Tatralandia.
Tatralandia.

Poland Welcome To..

No niestety czas wracać, co tu dużej pisać, myślę że opisywać nie ma sensu to tylko smutek, że czas tak szybko przeminął

Zakończenie

No i tak się zaczęła historia z CrewTrip nie miałem pojęcia czy założę tego bloga ale wiedziałem jedno, że podróże, turystyka, a jeszcze bardziej wyjazdy na własną rękę samochodem to coś co mnie jara. Wszystko dzięki mojemu ojcu. Dziękuje Ci za to. Od tamtego momentu całe dnie spędzałem nad google maps gdzie by szło jeszcze umknąć na mały wypad.
Byłem tak zafascynowany tym miejscem cała Słowacja że zacząłem tam jeździć średnio co pół roku a drugi taki wypad w taką samą trasę zaplanowałem z moją dziewczyną, tylko ja jako kierowca również Seacikiem w Marcu 2011 dokładnie w taką samą trasę, była pod wrażeniem.. Resztę jak utworzyła się grupa poznacie w poście o Slovakia-WienTrip 2010. Dziękuje za uwagę!